O blogu

Oczko do oczka ... i zaczęły się wyłaniać różne stworki. Na początku pokraczne, trochę śmieszne, trochę straszne. Potem szło już lepiej. Sami osądźcie jak mi idzie teraz. Będę wdzięczna za opinie i rady.

I jeszcze jedno. Podziękowania dla Gosi i Szymona bo bez nich ta strona by nie powstała.

          Muszę   przyznać,  że  bodźcem,  który  popchnął mnie  w  kierunku  szycia  zabawek,  była  moja  córka Julia.  Zawsze  lubiła  i  doceniała zabawki  robione  ręcznie.   Pierwszą  zabawką  uszytą  dla Julki  był  mały,  pomarańczowo- niebieski  króliczek.   Moja córcia  chodziła  jeszcze  wtedy  do  przedszkola.  Króliczek  powstał  nocą,  a  kiedy  Julka  obudziła  się  rano  i  zobaczyła  króliczka,  była  wniebowzięta.  Nowa  zabawka  powędrowała  z  nią  oczywiście  do  przedszkola.  Następnego  dnia  koleżanka  Julki  błagalnym  wzrokiem  popatrzyła  na  mnie  i  poprosiła  o  takiego  samego.   Jeżeli  chodzi  o  szydełkowanie  -  to  oczywiście też  sprawka  Julki.  Zobaczyła  w  internecie  szydełkowego  szczurka i  zakochała  się  w  nim.  Niestety  finanse  nie  pozwoliły  nam  na  zakup  tej  pięknej  zabawki,  więc  zainwestowałam  w  szydełko  i  tak  się  zaczęło.









4 komentarze:

magnolienrinde pisze...

Fajna historia, widać, że Julcia jest inspiracją do nowych pomysłów. Ciekawe jaka następna rzecz się jej spodoba;)

fabryka-oczek pisze...

Aż się boję, bo wyobraźnię moja córka ma ogromną :)

Unknown pisze...

Świetna historia! Ja też szydełkuję z przypadku. Podobnie jak Ty zapragnęłam mieć szydełkowe ozdoby na choinkę i tak się zaczęło.

fabryka-oczek pisze...

Gdyby nie nasze pragnienia, byłoby chyba nudno :) Czasami człowiek nie wie co w nim drzemie, a takie małe bodźce pozwalają na ujawnienie nowych umiejętności i to jest fajne :)
Pozdrawiam
Gosia

Prześlij komentarz